wtorek, 6 maja 2014

...w gabinecie...

Powstał dawno temu.
Spontanicznie. W dwa dni zrobiliśmy remont.
I  już.

Pracowałam w nim ładnych parę lat i dojrzałam do nowego gabinetu.
Z wypiekami na twarzy planowałam remont.
 I oto powstał.
Turkusowo-brązowy.
Wymarzony:)








Pracowałam w nim rok, gdy okazało się,
że na świat przyjdzie Junior.

Gabinet przylegał przez ścianę do sypialni.

Zapadła decyzja: remont.

Obecny gabinet został po modernizacji pokojem Jędrulka.

Stary gabinet przeszedł metamorfozę - jest gabinetem w kolorze fiołkowym.







Od wczoraj od nowa jest w nim życie.

Mimo, że nie planowałam w tym roku  reaktywować go
 z racji śladowych ilości wolnego czasu,
ale stało się.


Od wczoraj znowu sama jestem sobie sterem, żeglarzem, okrętem.

Już zapomniałam jakie to cudne uczucie.:)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za Twoje słowa ;-) Są inspiracją do mojej dalszej pracy ;-)