poniedziałek, 11 stycznia 2016

Moje odkrycie ;-)


Post dla terapeutów, ale nie tylko.

Wiecie jak to jest:
potrzebne Ci do terapii ilustracje.
Do każdej jednostki najczęściej inne.
Dla małych dzieci, dla młodzieży, dla dorosłych.
Niby masz dużo, a i tak ciągle robisz.

Czyli:
- szukasz w sieci, drukujesz, laminujesz, wycinasz, 
- czasem jeszcze podklejasz na twardą tekturę.
- czasem odbijasz w punkcie fotograficznym, by były ładniejsze,
- dorabiasz etykietki, by były podpisane.

Albo, jak wiele z Was 
- od razu obrabiasz w programie graficznym z podpisem
i masz gotowe. 
Jednak i tak wycinasz, laminujesz, przechowujesz i wozisz ze sobą.
I jeszcze fajnie byłoby, gdybyś nie zapomniała...

Też tak macie?

Ja miałam, a ponieważ nie dopuszczam
nieprzygotowania własnego do zajęć
pochłaniało mi sporo czasu przygotowanie
właściwych ilustracji.

Pomysł wykiełkował nagle, w sumie za sprawą konsultanta Orange, 
który próbował mi sprzedać kolejne usługi z racji wygasającej umowy.

Wpadłam na ten pomysł już jakiś czas temu 
kupując ramkę cyfrową do zdjęć,
ale to był niedoskonały instrument.
Po pierwsze trudno było wyszukiwać, 
po drugie - nie miała baterii tylko kabel, 
czyli musiała stać w jednym miejscu.
Nie o to mi chodziło.

I nagle wpadłam na to ;-)

Tablet ;-)
Tablet terapeutyczny ;-)




Co prawda staram się nie używać w terapii
 ani programów komputerowych, 
ani sprzętów typu tablet, czy oprogramowanie, 
ale o tym innym razem 
(jeśli chcecie znać moje zdanie na ten temat)

Tak więc od dziś zabieram do pracy tablet terapeutyczny 
(7,8 calowy ekran, w etui ;-)

Obrazki pogrupowane w katalogi.
Piękne, z sieci (lub ze zdjęć robionych samemu)
kolorowe, realne, rzeczywiste.
idealne dla wszystkich.


Na zdjęciach jeszcze z roboczymi podpisami.
ale niedługo będę miała swoje (zupełnie autorskie) fotografie.

Żeby sprawdzić mój pomysł
potrzebne ilustracje zaczerpnęłam z sieci.
Nie miały oznaczeń licencyjnych,
a jeśli miały podpis autora- został na miejscu.
Niedługo będę miała swoje (zupełnie autorskie) fotografie.
Mam świetny pomysł na współpracę
 z pewną pasjonatką migawki ;-)


Polski program, którego używam do prostej obróbki moich zdjęć
(wrzucenie podpisu i ramki)
ma opcję wybrania układu zdjęć. 
Można wybrać taki układ, gdzie zdjęcie jest u góry, a na dole ramka.
Okazało się, że w ramce może być podpis.
Ustawiony do pierwszego obrazka program 
pamięta ustawienia do każdego kolejnego. 
Przygotowanie  6 obrazków zajęło mi minutę. 
(poza znalezieniem właściwych zdjęć).

Jak zamierzam używać?

Otóż zamierzam skatalogować sobie wyrazy 
wg popularnej na naszym rynku pozycji 
"Materiał wyrazowo-obrazkowy
 do utrwalania poprawnej wymowy głosek.."
autorstwa Krzysztoszek i Piszczek.
Do każdej wady osobny katalog, 
do każdego miejsca artykulacji również.

To jedno z najlepszych (moim zdaniem) opracowań.
Ma wyrazy dobrane zgodnie z etapami terapii.
Nie są wymieszane (wyrazy z końcowego etapu nie znajdują się
 w pierwszym, czy drugim etapie).
Cały materiał jest przemyślany i idealny merytorycznie.
Lubię pracować na tym zestawie wyrazów.

Od dziś mam do tej grafiki skompletowane ilustracje z etykietami.

Przykładowe zajęcie będzie wyglądało tak:

Rozkładam przed dzieckiem paski w materiałem.
Na tablecie wyświetlam pierwsze z ćwiczonych słów.



Zadaniem dziecka jest odszukać karteczkę z takim obrazkiem
(tu mała trudność - przejście od naturalnego obrazka do ikony/grafiki).




Odszukanie etykietki do tego obrazka - przez porównywanie liter.



Ćwiczenia w artykulacji danego wyrazu.
Naklejenie na kartę pracy znalezionego obrazka i etykietki.
Rozmowa na temat zwyczajów (jeśli to ludzie lub zwierzęta)
lub cech - jeśli to przedmioty - takie bogacenie słownika.

Wyświetlenie kolejnego obrazka i dalej praca według tego samego schematu.



Często brakowało mi (przy słowach o niższej frekwencji występowania)
ilustracji, by pokazać dziecku, 
że tak to właśnie wygląda (np. szerszeń, szynszyle itp).

Teraz mam.

Praca z dorosłymi pacjentami też zapowiada się świetnie 
- można mieć opracowane tak każde zajęcie ;-)

Najfajniejsze jest to, że wszystko masz przy sobie ;-)

Oczywiście to element jednostki terapeutycznej, nie cała....

Doczytał ktoś do końca?


PS. Nie spotkałam się nigdy z wpisem, że ktoś swoje ilustracje ma w tablecie
 i ich używa na zajęciach. Nie oznacza to jednak, że ktoś tak nie robi.
To, że robicie same wiem i zawsze szczerze zazdrościłam czasu i umiejętności.
Mam i ja ;-)


Opisany pomysł jest od początku do końca mój,
 ale nic nie stoi na przeszkodzie, 
byście z niego skorzystały:-)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za Twoje słowa ;-) Są inspiracją do mojej dalszej pracy ;-)