sobota, 31 marca 2018

AAC w terapii, czyli jak pomagam mówić.


Mam takie dzieci pod opieką, 
które z różnego powodu nie budują komunikacji.

Milczenie spowodowane brakiem mowy nigdy nie jest złotem. 
Wszyscy mamy potrzebę porozumiewania się i kontaktowania ze sobą nawzajem
nie tylko jednym sposobem, lecz na wszystkie możliwe sposoby. 
Jest to podstawowa ludzka potrzeba, podstawowe ludzkie prawo. 
Co więcej jest to podstawowa ludzka siła” 
(Williams, 2000)


O istocie samego AAC można doczytać wiele w sieci.

Nie mam akurat żadnego podopiecznego, u którego komunikacja to tylko AAC,
ale mam wielu, u których np. wymienine są elementy ilustracji, 
ale mowa zdaniowa nie istnieje.

To moja propozycja, jak pomóc budować zdania.

(książka będzie zbindowana)


W końcu opanowałam trochę posługiwanie się programem Boardmaker, 
ale czuję wielki głód wiedzy, który na pewno zaspokoję jakimś kursem.

Zainspirowana pomocami dziewczyn z grupy Mówikowej na FB
zrobiłam swoją książeczkę:

 "Czytam książkę o śwince Peppa"



Czemu ma służyć książeczka?

Wiem z doświadczenia zawodowego,
 że łatwiej mówić, gdy palce dotykają kolejnego słowa.
Wspomaganie się konkretem jest normalnym do 10 roku życia.
Skoro można uczyć się liczyć - na patyczkach,
to łatwiej uczyć się mówić - na piktogramach


W książce można opowiedzieć, co jest na obrazku - ale to zrobią dzieci,
u których funkcjonuje komunikacja.

Dziecko z trudnościami w komunikacji dotykając piktogramów 
łatwiej wypowiada kolejne słowo.
W ten sposób budujemy zdania
 (włączamy w ten sposób czasowniki).



Wielokrotne powtarzanie zdania z ilustracji sprawia,
 że dziecko opanowuje je pamięciowo.

W tym momencie mamy już zdanie, 
o które będziemy prosić przy innych zadaniach.

Książka jest prosta, ma 14 ilustracji i podpisów.




Jest moim pierwszym wytworem wzbogaconym
 o piktogramy, ale na pewno nie ostatnim.

Jeśli chcesz zdobyć materiał do pracy zostaw komentarz z adresem e-mail.

To swoista zapłata za mój czas i pasję 


Otrzymasz zestaw 7 kart i okładkę
 do wydrukowania i pracy.


PS. Też macie wrażenie, że nasz rynek wydawniczy świeci pustkami w zakresie takich książek?

niedziela, 4 marca 2018

Tiger - sklep też dla terapeutów ;-)


Wyjazd do miast, w których jest sklep Flying Tiger Polska 
wiąże się z obowiązkowym punktem wyjazdu - 
 zakupach w sklepie ;-)



To sklep, w którym często zmienia się asortyment, 
więc nieustannie poszukujemy, tego, co ktoś kupił
kupując coś innego, fajnego ;-)

Tym razem zakupiłam:

 

A ponieważ za pięc dni mamy 18 urodziny mojej Oli 
w koszyku znalazły się też takie gadżety:


Wśród moich zakupów jest:

1.  jojo - marzenie mojego synka

(właśnie od rana opanowuje zasadę zachowania energii),
Tu można znaleźć wyjaśnienie.

2. Świetne memory, w którym trzeba dobrać nogi do tułowia, 
ale można też grać tak, jak my gramy, 
czyli trąbami nałożonymi na palec wskazywać,
 które karty do siebie pasują ;-)

3. Trąby słonia są też z Tigera ;-) Są też inne kształty tych nakładek.


Trąby są silikonowe - świetnie się ruszają - to kapitalne ćwiczenie małej motoryki.
Trzeba dobrze rozplanować ruch, by pacnąć w prawidłowy obrazek ;-)


Najbardziej cieszy mnie...

4. Uchwyt do kart. 

Wiecie jak to jest, gdy dziecku ciągle wypadają z dłoni 
karty do gry w Piotrusia?

My wiemy.
Nam od dziś nie wypadają.
Karty wkładamy naciskająć na nosek słonia
- rozsuwa się uchwyt:



I oto mamy porządnie ułożone i dobrze widoczne karty.


Przyjdzie czas na naukę trzymania w dłoniach.
Mam świetną pomoc do trzymania również innych obrazków ;-)

 Na pierwszej fotce jest jeszcze:
5. malutki różowy kabel micro-usb. 
To taka wygoda, gdy się zapomni ładowarki - można podpiąc się do laptopa
 (a laptop jest zawsze ze mną).

I jeszcze świetna,  czarna torba na wiele fajnych pomocy do pracy.

To były udane zakkupy ;-)

Bardzo broniłam się przed tematką Wielkanocną, 
mam takich pomocy mnóstwo ;-)

Tu aktualna gazetka.