niedziela, 22 lutego 2015

Terapeuta - ogrodnik, czyli warzywa w roli głównej.


Pomysł na zajęcia przedstawiła Marta Brus
 w grupie Pomysły na pomoc edydaktyczne dla najmlodszych na FB.

Bardzo mi się spodobał i postanowiłam wykonać swoją pomoc 
zainspirowana tym, co pokazała Marta.

Pomoc wykorzystywałam już w pracy z maluszkami oraz w pracy z pacjentem z afazją.

Dziś Jędruś był ogrodnikiem.;-)
Bawiliśmy się świetnie ;-)

Potrzebne będą:
 - kolorowanki (z Internetu), które trzeba sobie wydrukować w dwóch egzemplarzach, pokolorować - jedna wersja prawidłowa, druga - zupełnie nieprawidłowa. Moje warzywa sa dodatkowo zalaminowane,
- miseczka/koszyk
- fotografie prawdziwych warzyw (ubolewam nad faktem, że nie miałam takich warzyw w moim materiałowym zestawie - brakowało mi papryki, brokułów, rzodkiewki i buraka).

Przebieg zadania:
Wersja dla dzieci:

Rozkładam przed dzieckiem wszystkie warzywa - i te prawidłowe, i te pokolorowane błędnymi kolorami.

Tłumaczę, że są tu dobre warzywa, takie jaki znamy z kuchni i ogrodu,
 ale są tu też takie, które ktoś źle pomalował. 



Proszę, by włożył do miski warzywa według kolejnosci: marchewka,  



ogórek, 

 


papryka,



por, brokuł, burak,


i kapusta.


Pozostałe warzywa odkładamy do pudełka.

Daję pierwszą ilustrację/fotografię. 

Zadaniem Jędrusia jest znalezienie kapusty w swojej misce.



Jak widać Junior wyjął wszystkie warzywa i znalazł kapustę. 
Jednak fotografia interesowała go bardziej niż kolorowana kapusta:-)




 W tej sposób ułożylismy wszystkie warzywa, ale nie mam już zdjęć. 
Pomagałam Jędrusiowi, bo nie było to takie łatwe zadanie.

Skończone zadanie wyglądało tak:


Jędrek zadowolony ;-) 
Ja również, bo o ile kapustę, marchew, ogórka i pora znał, 
to pozostałe nowe warzywa ładnie się utrwaliły.


Aż się prosi, by to ćwiczenie było wstępem do innego, opracowanego przez  Martę Baj
Czas w końcu je wydrukować ;-)


Jeśli chcecie wersję dla pacjenta z afazją - wpiszcie w komentarzu.

PS. Warto wiedzieć o brokułach trochę więcej ;-) np stąd ;-)

sobota, 21 lutego 2015

Bogacenie słownika za grosze.


Często przeglądam ulubione szmateksy, lumpeksy, Kopciuszki czy Galerie Rzeczy Używanych.
Nie tylko odzież, często też zabawki i książki.
Mam do tych ostatnich słabość.

Ostatnio wpadła mi w ręcę fajna książka.
Kosztowała... 3 zł.
Owszem - nosi ślady użytkowania, 
a to oznacza, że jakiś maluch nie dał jej rady:-)




Kartki twarde, każda kartka o pół centymetra niższa niż następna,
co pozwala dziecku swobodnie chwytać każdą kartkę.

Nad każdą kartką króluje miła buźka chłopca.




Co zrobić z książką w obcym języku, którego nie znamy
 i niekoniecznie chcemy w nim czytać,
 a Jedrusia intryguje chłopczyk leżący na ostatniej stronie?



Tłumacz w Google rozpoznał język jako duński, 
zatem:
1. przetłumaczyłam, wydrukowałam, zalaminowałam, 
2. wyczyściłam książkę chusteczkami nawilżajacymi (ich skład za każdym razem upewnia mnie, że wyczyszczą wszystko)
3. nakleiłam tekst taśmą dwustronną wszędzie tam, gdzie trzeba było zakryć duński;-)


I oto za 3 zł mamy bardzo fajną książkę o chłopcu, 
który tak lubi wiele różnych rzeczy, że chce z nimi spać.
W efekcie w jego łóżku jest mnóstwo przedmiotów.
Mama mówi, że za dużo ma tego wszystkiego w łóżku, 
ale chłopiec odpowiada, że jeszcze się w nim mieści ;-)

Treść bajki niekoniecznie dotyczy Jędrusia, 
bo on nie znosi do łóżka zabawek, 
ale jego siostra nie miała gdzie się ułożyć w łóżku pełnym lalek i misiów, 
więc pewnie niektórym z Was temat jest znany:-)










Jędruś zakochany w nowej książce;-)

Nazywa owoce, warzywa, potrawy. 
Wskazuje też, gdy zapytam: "gdzie jest..."




Skupiony ogląda każdą kartkę, 
a każda kolejna ma nowe rzeczy/zabawki/ubrania
 i na każdej jest o jedną sztukę więcej, więc przeliczamy elementy.

Jędruś nadal liczy tylko po rosyjku ale co tam ;-)




Nazywamy, oglądamy, przeliczamy, wskazujemy - świetna książka.



W książce występują:-)

str. 1 - jeden miś,
str. 2 - dwa zwierzaki z farmy,
str. 3 - trzy narysowane obrazki,
str. 4 - cztery zabawki do kąpieli,
str. 5  - pięć kostek do zabawy,
str. 6 - sześć najlepszych książek przygodowych,
str. 7 - siedem pojazdów,
str. 8 - osiem przysmaków,
str. 9  - dziewięć ulubionych ubrań,
str 10  - dziesięć ulubionych maskotek.

w sumie 56 słów ;-)

Swietna książka. 
Posłuży nie tylko mojemu synkowi, ale i maluszkom na zajęciach.

Jeśli widzicie w takim sklepie książkę i zastanawiacie się co z nią zrobić - kupcie ;-)

My kupujemy :-)



piątek, 20 lutego 2015

Zuza i pyzy - czyli automatyzacja głoski [z].


Zuza pojawiła sie u mnie do mnie jako odpowiedź na pytanie, czy Sabinka to dziewczynka.

- dziewczynka - odpowiedziałam rezolutnej trzylatce - zgodnie z prawdą.
- "a cemu nie luziowa"?

Że też ja na to nie wpadłam.
Różowa ;-)
Tak więc znacie już historię różowej Zuzy.


Gdyby ktos chciał stworzyć żółwia można go znaleźć tutaj.
Różowa butelka do nabycia z wodą mineralną Bobas w Polo.

Zuza pomaga mi w automatyzacji głoski [z].
Bardzo lubi pyzy :-)

Początkowo pyzy wyglądały jak pyzy, ale uznałam, że mogłby wyglądać ładniej.


Wydrukowałam, zalaminowałam, markerem do płyt CD podpisałam.

Materiał wyrazowy pochodzi ze znanej pozycji "Materiał obrazowo-wyrazowy do utrwalania poprawnej wymowy głosek (s,z,c,dz)."  G. Krzysztoszek, M. Piszczek. 

Co nam potrzebne:
- Zuza,
- pyzy - plansza z pyzami do pobrania stąd :-).  W mojej pomocy wykorzystałam 3 arkusze A4 pyz ;-)
- miska dla Zuzy,
- ilustracja z mimem.

Moje ćwiczenie przygotowane jest dla dzieci, które mają już prawidłowo ustawioną głoskę [z] i realizują ją prawidłowo w nagłosie, śródgłosie, wygłosie, wyrażeniach i zdaniach. 
To  klasyczna, czysta automatyzacja.

Przebieg ćwiczenia:

Poznajemy Zuzę ;-) - wykonana z butelki po wodzie i pianki
 (kupionej w arkuszach w Biedronce)



Mówimy dziecku, że Zuza bardzo lubi pyzy. 
Rozmawiamy sobie o tej potrawie, dopytujemy, czy dziecko zna, czy jada, itp.


Ogladamy fotografię z pyzami na talerzu.


Rozkładamy przed Zuzą kartoniki z pyzami oznaczone sylabami i logotomami. 
Przypominamy ustawienie do prawidłowej artykulacji, 
rozgrzewamy aparat artykulacyjny. 
Po wypowiedzeniu kolejnego logotomu, czy sylaby dziecko przekłada kartonik do miski. 
Jeśli dziecko potrafi czytać - czyta samo.


Po ćwiczeniach z sylabami i logotomami nadchodzi pora na wyrazy z głoską [z] w nagłosie.



Następnie ćwiczymy wyrazy z głoską [z] w śródgłosie.


Po skończeniu wyrazów z głoską [z] w środgłosie nadchodzi kolej na wyrazenia dwuwyrazowe


oraz zdania.



Moje dzieci nie mówią jeszcze głoski [r] więc materiał wyrazowy nie zawiera tej głoski,      
ale oczywiście każdy może sobie wprowadzić swoje wyrazy.

W trakcie ćwiczeń automatyzujących lubię bawić się w mima.
Zapytano mnie nawet czemu akurat w to.
Może to przyzwyczajenie z pracy  z dziećmi niesłyszącymi? Trening odczytywania mowy z ust.
Dzieci słyszące tez bardzo to lubią.


Wybieram dwa, trzy wyrazy i jako mim pokazuję w lustrze układ artykulatorów (używając głosu), a następnie "wypowiadam" sylabę/logotom bez udziału głosu. 
Dziecko odczytuje z układu warg co powiedziałam.

Jeśli odczyta prawidłowo - wrzuca pyzy do miski Zuzy.

Bycie mimem jest o tyle fajne, że dzieci bardziej koncetrują się na odczytywaniu i na powtarzaniu :-)

W moim gabinecie mieszkają już trzy żółwie: Sabinka, Kaziu i Zuza.

Jeśli zrobisz swoje żółwie lub skorzystasz z mojego przebiegu zajęć napisz mi o tym. 
Miło będzie wiedzieć, że kogoś zainspirowałam ;-)


PS. To jest fragment jednostki terapeutycznej. 
Ćwiczenia oddechowe, wspomagające i pozostałe są tu pominięte. 


PS2. Nie pytajcie ile razy Zuza jest głaskana, miziana, przestawiana przez dzieci ;-)
 Mnóstwo  razy;-)


Koleżanka Sabinki i Kazia ;-)

Pamiętacie Sabinkę i Kazia? 

Mam w Pracowni nowego żółwia Emotikon wink 

Do moich żółwi dołączyła.... Zuza - "dziewczyńska" w całej okazałości 




Emotikon winkWieczorem na blogu wpis o tym, jak się współpracuje. 

Zajrzyjcie Emotikon wink

Angry Birds.... dopadły i mnie :-)


Mam na terapii  małego chłopca. Fana ptaszydeł ;-)



Niekoniecznie lubię tę bajkę, ale czego się nie robi dla podtrzymania motywacji do pracy ;-)

Od jakiegoś czasu pracuję nad nową pomocą do terapii (między innymi dla niego).
Plan już mam - teraz tylko wykonać, a to niestety trochę trwa ;-)

Na razie cicho sza...
ale zamierzam dziś dokończyć pierwszy z kilku obrazków ;-)


i zamierzam przez weekend zrobić jeszcze czerwonego ;-)
-------------------------------------------------------------------------------------
Dopisane sobotniej nocy:-)

Świnka gotowa 


------------------------------------------------------------------------------

Zaczynam czerwonego ;-)


22.02.15 - niedziela - godz. 15.

Kolejne ptaszydło czeka na kolory:-)


--------------------------------------------------------------------------------------

2.03.2015

Są już trzy ;-)






czwartek, 19 lutego 2015

terapeuta - mikrobiolog ;-)



Czasem mam taką myśl.....

Przeleci przez zwoje i zostawi ślad - natręctwo takie ;-)
I męczy:-)

Tak było z mikrobiologią ;-)

Powstała zatem pomoc do:

- klasyfikacji wg jednej cechy,
- ćwiczenia motoryki - pęseta i pompony,
- poszerzanie slownika czynnego i biernego,
- ćwiczenia koncentracji,
- nabywanie wiedzy - zapobieganie chorobom, konieczność dbania o czystość.


Co nam potrzebne?


- pojemniki - u mnie to zakrętki od słoików kawy rozpuszczalnej, wyłożone konkretnym kolorem (u mnie to kolorowa pianka zakupiona w arkuszach w Biedronce);










- pompony;
- pęseta - ja mam z jednorazowego zestawu opatrunkowego - samochodowego ;-);



- pojemnik na bakterie - u mnie puszka z Bobem Budowniczym;

- plansze/ ilustracje - u mnie to fotografie, dostępne na moim chomiku.




Przebieg zajęć:

- Tłumaczymy dziecku czym są bakterie. Sprawdzamy, co wie o bakteriach (co się dzieje, gdy ktoś nie dba o higienę, kicha i kaszle nie zasłaniając ust, itp.).

- Oglądamy fotografie prawdziwych bakterii. Tłumaczymy, że nie można ich zobaczyć gołym okiem.

- Rozstawiam pojemniki nazywając z dzieckiem kolory - jeśli słabo zna, dopowiadamy cechę koloru czyli np. niebieski jak niebo.




- Pokazuję zawartość puszki.




- Wskazuję, że pompony to bakterie, a pompony z kolcami to wirusy ;-)

- Zadaniem dziecka jest przenieść pęsetą pompony do właściwych pojemników.




 - ważne jest, by nie dotykać bakterii i wirusów palcami, o czym informujemy dziecko ;-)

Informacja ta sprawia, że obserwując pracujące dziecko ma się wrażenie, iż pracuje ono nad materiałem wybuchowym  - niemal ;-)

UWAGA - dziecko powinno oddychać pracując. 
Przypominajmy mu o tym, bo zafascynowane światem bakterii zdarza się, że pracuje na bezdechu ;-)
Pompony mają różną miękkość i wielkość. Nie jest łatwo je chwytać i przenosić, ale da się.

Po rozmieszczeniu wszyskich bakterii i wirusów opowiadam dziecku o tym, co może mieć na brudnych dłoniach - pokazuję ilustrację :-) 
Nawiązuję do dbania o czystość.





Fajna zabawa dla dzieci w różnym wieku ;-)







Muszę tylko dorobić etykietki z nazwami bakterii, bo dzieci pytają :-)

(tylko bakteria coli jest latwa do zapamiętania).

Na chomiku fotografie mają prawidłowe nazwy.