niedziela, 22 stycznia 2017

Laptop dla dzieci?


Od dawna wiadomo, że dzieciom należy ograniczać czas przed telewizorem.

Już kiedyś było o tym głośno.

Obecnie można wiele wyczytać o tabletowych dzieciach tu lub tu.

Daleka jestem od nakazywania, czy zakazywania, ale postanowiłam "wyprodukować" Jędrusiowi laptopa.

Takiego laptopa, od którego się uzależni ;-)
a w trakcie wzmacniania owego uzależnienia:

1. wyćwiczy małą motorykę - wyszukując i nakręcając nakrętki,
2. pozna litery
3. pozna sylaby
4. poćwiczy percepcję wzrokową odszukując tożsamości literowe - czyli nauczy się czytać globalnie.
5. zacznie czytać wyrazy z sylab otwartych (2-3 sylabowe).

Mam nadzieję, że się uda ;-)

Jędrek spędza nad nim dziś cały dzień ;-)

Niebawem będzie wspomagał terapię moich podopiecznych (tych, z którymi ćwiczę obecnie technikę czytania).

Co nam potrzebne?

- pudełko (u mnie kuferek po skarbach niekreślonych, może być pudełko od bombonierki. Ważne, by miało otwierane wieczko);

- gwinty z kartonów od mleka - ja mam z kartonów od mleka z Biedronki (te mniejsze, bo są dwa rozmiary). Nie ma znaczenia od jakiego mleka, ale trzeba nazbierać nakrętki z tych kartonów, które się zwykle kupuje. Po oderwaniu od kartonu kombinerkami wyciągamy takie ostre ząbki. Wychodzą bez problemu i juz mamy gotowy gwint. Naklejam klejem z pistoletu (na gorąco).

- nakrętki w dwóch/trzech kolorach. Początkowo chciałam na niebieskich napisać spółgłoski, na czerwonych samogłoski. Zrobiłam inaczej, bo na niebieskich niewiele było widać. Ale to nic.

- robimy nakrętki  z literami pamiętając, by nakręcić nakrętkę i dopiero na niej pisać. Pozwoli to na dokręcanie nakrętek z zachowaniem prawidłowego ułożenia litery,

- dobieramy obrazki - u mnie dziś na pierwszy ogień poszły ilustracje H. Rodak. Dorobiłam tylko podpisy, bo oryginale diabeł ogonem nakrył ;-)

- w zależności od tego, co chcemy ćwiczyć robimy sobie etykiety (np. z sylabami, z wyrazami z sylab otwartych itp.)

- i zaczynamy zabawę ;-)





My sobie najpierw nazywaliśmy członków rodziny: mama, tata, Ola

Potem pracowaliśmy na prostych słowach.


Sprytne oko zauważy, że ogonek przy A sprawił, że Jędruś od razu skorygował nakrętkę,
nie pasowała mu z litera A z ogonkiem więc...



 przykręcił nakrętkę  z literą A.


Na koniec zrobiliśmy materiał z zaimkami osobowymi i dzierżawczymi ;-)





Mój przygotowany dziś materiał do ćwiczeń - ilustracje z pomocy "Od obrazka do słowa" H. Rodak

 - czasowniki: kupuj, całuje, ma, szuka,czyta, rysuje, je, wącha, liczy, gotuje,bije,łapie,woła,pije myje (się), bawi (się)



zaimki: oni, ono, my, , wy, ty, on. ona, wasz, nasz, mój, twój



rzeczowniki: szafa, wata, lody, zupa, maka, jajo, domy, gazeta, kanapa, morze, rzeka, burza,foka, ryba,osa, żyrafa,łapa




Robicie laptopa?
Ilustracje można wykorzystać z materiału stąd i stąd )
Można popracować nad inną czcionką.
Pomyśleć nad montowaniem obrazków i etykiet.

U mnie na razie były po prostu kładzione, ale myślę o podklejeniu taśmą magnetyczną miejsca nad gwintami i podklejeniem obrazków i etykiet.
Kupiłam kiedyś taśmę magnetyczną w arkuszu.
Wykorzystam.


Zróbcie i pokażcie ;-) Niech laptopy pomagają dzieciom. Takie laptopy ;-)


czwartek, 19 stycznia 2017

Lubicie hamburgery?


Przeglądając przestworza Internetu trafiłam na świetną pomoc.
Potrzebowałam czegoś do automatyzacji głoski [r] w każdym miejscu.

I oto mam: hamburgery ;-)



Bardzo fajne ćwiczenie. 

Do automatyzacji wykorzystujemy słowa:
- hamburger,
- plaster pomidora, 
- krążek białej cebuli,
- krążek czerwonej cebuli,
- plaster sera,
- plasterki ogórka,

Oprócz wyrazów z głoską [r] mamy jeszcze:

- listek sałaty, 
- kotlet/mięso, 
- listek sałaty, 
- połówka bułki.

Ćwiczenie ma na celu też rozwijanie pamięci wzrokowej
 - dołączone są schematy/sekwencje wg których układamy "zawartość" naszego hamburgera.

Moje smyki dziś bardzo "smacznie" pracowały bogacąc słownictwo.

Szablony można pobrać stąd:

To naprawdę fajna pomoc.
Skorzystałaś? Powiedz mi o tym w komentarzu ;-)



Podzielę się kolejnymi perełkami, jeśli będę wiedziała,
że ich potrzebujecie.

Smacznego  :-)


czwartek, 5 stycznia 2017

Etui na termos ;-) Mój termos i moje etui.




Zakochałam się od pierwszego wejrzenia w etiu na termos, jakie wypatrzyłam na FB.


Autorką jest  Ivoncja z Galerii Rudy Kot

Ba, nawet napisałam do autorki, że pragnę wejść z posiadanie takowego,
 by chronić mój kochany, niezastąpiony na szkoleniach  i nie tylko 
kubek termiczny ;-)

o taki:
Contigo. 
Jedyny i najlepszy na świecie.


Od słowa do słowa wyszło, że ja też szyję i w sumie stanęło na tym,
 że jeśli znajdę czas (którego w nadmiarze nie posiadam, ba cierpię na chroniczny "niedoczas"....)
 to może spróbuję sama.

Znalazłam odpowiednie tkaniny ( we własnej szafie oczywiście)
 i przez noc z niedzieli na poniedziałek....
weszłam w posiadanie: własnego etui.

Nie jest tak piękne, jak to, w którym się zakochałam, ale...
poza krzywiznami ;-) jest moje, cudne i już ;-)


Zaczęło się od zszycia dwóch tkanin 
(folk - nieprzemakalny, czerwona bawełna i ocieplina w środek do usztywnienia)




Potem wszycie zamka.



Potem wszyłam dno korzystając ze świetnej instrukcji szycia koszyka na zabawki.

I oto mam:



Mój piękny termos/kubek przebywa 
w miękkim etui, ochroniony przed zarysowaniem.




Ivoncja - stokrotne dzięki za wiarę.

Bardzo tęskniłam za szyciem, za czasem "sam na sam" z maszyną.
Udało się ;-)

Rozpiera mnie jakaś taka wewnętrzna radość mimo kilku krzywizn ;-)

Pracownia Terapeutyczno-Artystyczna "Adrianna"
 - to nie tylko terapia - to też rękodzieło. 
Wszelakie. 








niedziela, 1 stycznia 2017

Miś - mój pierwszy Miś


Od dawna podobają mi się misie robione przez Roszpunkowo,
 ale zawsze mi jakoś brakowało czasu na wyszukanie schematów. 

I oto w jednym z numerów Simply Stylish pojawił się wzór misia.

Dawno temu kupiłam w lumpeksie kłębuszek wełny - w pętelki. 
Zrobiłam z niego czapkę dla półrocznego Juniora ;-)

Nie pasowało wtedy na niego nic w sklepach ;-(

Taką czapkę mu popełniłam, podszytą grubą bawełną ;-)





Został z niej mały kłębuszek.
 Zaryzykowałam i w trzy wieczory wg schematu z gazety 
zrobiłam mojego pierwszego misia ;-)




Oto on - poznajcie Zdzisia ;-)



Ryzykowałam okropnie, bo wełna nie do dokupienia,
 a po skończeniu zostało mi tyle,
ile na zdjęciu - 15 cm ;-)



Zdzisław otrzymał w prezencie noworocznym 45-cio centymetrowy szalik
 - z tęczowej wełny, która została mi po chuście:-)


 

I oto szaleństwo misiowe gotowe - przyznacie, że cudny?


 



 


Cały miś Zdziś liczy sobie 30 cm długości, 
w łapkach szeroki na 24 cm.
Wypchany silikonową kuleczką do maskotek waży 44 gramy.


Niebawem pokażę do czego będzie mi potrzebny ;-)


Na razie jest potrzebny Jędrusiowi - do przytulania ;-)