Pełna złych emocji pojechałam dziś rano
do powiatowego miasteczka,
by definitywnie pozbyć się mojego wysłużonego opla,
którego dwa miesiące temu zastąpiłam cytrynką:)
Wczoraj spisaliśmy umowę z kolegą, który go przygarnął.
Pojechałam z góry nastawiona na NIE,
bo oto mam trzy godziny wolne (zaczynam pracę o 11.15)
i spędzę je w poczekalni Wydziału Komunikacji.
A tu...
miła niespodzianka.
PUSTO:))))
W poniedziałki rano kłębią się tu tłumy
po sobotnich i niedzielnych giełdach.
Dziś było pusto.
Pobrałam numerek, który za minutę wywołano.
Cztery minuty od wejścia do budynku wychodziłam z niego.
Zdążyłam jeszcze podjechać do ubezpieczalni
i zgłosić sprzedaż auta.
Cuda się zdarzają:)
Zostawiam Wam kawę:)
Niech wszystko dziś będzie takie proste:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Twoje słowa ;-) Są inspiracją do mojej dalszej pracy ;-)