Sobotni wieczór po naprawdę ciężkim tygodniu pracy.
Od tygodnia spoglądam na "zdobyczny" kłębek wełny.
60g fajnej kolorystyki...
Długo zastanawiałam się, co z niego zrobić... padło na baktusa.
Przymierzałam się do niego już dawno.
Włóczka podzielona na dwie części - będzie taki jaki wyjdzie ;-)
Robię wg schematów z sieci z pewną modyfikacją:
Nabrałam 6 oczek na druty, wszystko robię ściegiem francuskim (same oczka prawe w każdym rządku).
Jedynym wyjątkiem jest ostatnie oczko w
każdym rzędzie - zawsze na lewo, a potem, po odwróceniu robótki, jako pierwsze
zdjęte na prawo.
Tym sposobem uzyskujemy zgrabny, równy, gładki i elegancki
brzeg.
Cały czas liczę: pierwszy rządek, drugi,
trzeci, czwarty - w nim narzut po czwartym oczku (licząc z brzegowym.
I znowu: pierwszy rządek, drugi, trzeci,
czwarty - narzut po czwartym oczku (z brzegowym)
Zamierzam tak wyrobić połowę motka i wracać ;-)
Na razie mam tyle:
Trzymajcie kciuki, by mi zapał nie przeszedł ;-)
.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Twoje słowa ;-) Są inspiracją do mojej dalszej pracy ;-)