Od dawna bawimy się kulkami hydrożelowymi.
To jeden z produktów nieustannie obecnych w mojej Pracowni.
W końcu znalazłam najlepsze z najlepszych:-)
Mamy swoje morze w grubym foliowym worku strunowym z Ikea.
Dziś będzie o dotyku, a dokładnie o ćwiczeniach małej motoryki
wzbogaconych o różnicowanie.
O samym znaczeniu dotyku i sposobach jego rozwoju możesz przeczytać tu.
Hydrożelowe kulki zakupione w kwiaciarni zalane wodą
napęczniały przez noc.
Do worka wsypałam kulki i 12 rybek (zakupionych w sklepie sieci Tiger).
Powstało morze ;-)
Prawdziwe. Mokre.Pełne ryb ;-)
Co trzeba zrobić?
1. Uważnie przyjrzeć się kulkom w policzyć wypatrzone rybki.
2. Otworzyć strunowe zapięcie worka i zanurzyć rączkę, by wyławiać rybki.
Układać rybki obok worka z kulkami.
3. Przeliczyć znalezione rybki i odkryć, że nie jest ich 10 (jak wychodziło na początku zadnia tylko 12.
4. Dojść do tego, że niebieskich rybek nie było widać w niebieskich kulkach hydrożelowych.
5. Przełożyć część kulek do wazonika/menzurki raz prawą, raz lewą ręką
(wazonik w osi ciała).
Na zakończenie ćwiczeń przesypać kulki do worka, włożyć rybki, zamknąć strunowe zapięcie.
Innym wariantem zabawy jest po prostu wybieranie rybek z miseczki wypełnionej kulkami:
Ćwiczenie ma na celu:
1. Uwrażliwienie skóry dłoni.
2. Usprawnianie małej motoryki,
3. Ćwiczenie koncentracji uwagi,
4. Ćwiczenie spostrzegania,
5. Przeliczanie w zakresie 12.
6. utrwalenie nazw kolorów.
7. Różnicowanie: twarde-miękkie.
W mojej pracy terapeutycznej nie zapominam o wielkim wpływie małej motoryki
na pracę mięśni języka.
Jeśli chcesz doczytać więcej, jak duże ma znaczenie zapraszam do Logotorpedy ;-)
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńProszę bardzo. Cieszę się, że mogłam być inspiracją.
UsuńWow. Podoba mi sue ten pomysl. Muszę to wykorzystac u swojej corki. Dziekuje bardzo za twe pomysly. :)
OdpowiedzUsuńProszę bardzo - dobrej zabawy ;-)
UsuńSuper pomysł na niedziele. Te kulki jak połknie dziecko są niebezpieczne?
OdpowiedzUsuńU nas nic - zjada je notorycznie pies, to woda w takim granulacie. Fakt, mój synek nie zjadł nigdy, dzieci na zajęciach też, ale powiem Ci, że też ich miękkość, wilgotność i śliskość nie ułatwia chwycenia i uniesienia do góry. Gdy używałam ich po raz pierwszy mój dwulatek zrozumiał i nie próbował.
Usuń