Odpoczęliśmy już po niedzielnej wyprawie do Gdańska.
To był fajny pomysł, by pojechać tam klimatyzowanym,
piętrowym pociągiem Słoneczny
relacji Warszawa-Ustka.
Czas przejazdu na trasie prabuty-Gdańsk - 50 minut.
Czas oczekiwania na bramki autostrady Bursztynowa
(by wyjechać z Gdańka tego dnia: 15 km w korku)
Zrobilismy 10 km cudnymi, zatłoczonymi
uliczkami Jarmarku, chłonąc jego klimat.
Podziwialiśmy głównie rękodzieło.
Najwięcej czasu przeznaczyliśmy na część z historią...
Drzewo Przyjaźni
Mega frytka ;-)
i kilka fotek zatłoczonych uliczek części ze starociami <3 p="">
3>
3>
W krainie starych książek....
Miałam kiedyś taki dworzeć, i taką kolejkę...
Ba - kupiliśmy kiedyś też Oli - leży gdzieś na szafie.
i dalej wśród książek...
Moja mama miała torebkę wyklejoną koralikami jak ta.
Chyba inny wzór, kwiecisty,
ale bardzo mnie wzruszyła ta - zobaczona w niedzielę.
A to cudeńko grało......
Można było zobaczyć też psy o ton jaśniejsze od siebie.
i najładniejszą maszynę do waty cukrowej ;-)
Tam w oddali zwiała mi znajoma :-)
Minęłyśmy się, ale złapałam jej różowy plecak aparatem ;-)
Chłodziliśmy zmęczone kopytka.
Przecudna kolejka do Baru Turystycznego...
Orzeł w tle, ale Jędrek nie przepada za takimi dużymi postaciami.
rusztowania na remontowanym kościele...
Wspomnienia mlodosci :)))
OdpowiedzUsuńCudne, prawda ;-)
Usuń