Bardzo głodna gąsienica rozkochała nas w sobie już dawno.
Za jakiś czas będę mogła zrobić większy wpis na blogu, ale dziś przyszłam się pochwalić:-)
Oto wyszperana wczoraj w lumpeksie.
Dziś (wyprana i wysuszona) powędrowała
wraz z moją (dawno temu nabytą) książka do pracy.
Kto?
Bardzo głodna gasienica.
My też lubimy bardzo głodną gąsienicę. Treść (słowo po słowie) zapamiętałyśmy po 3 lub 4 czytaniu i istnieje duże prawdopodobieństwo, że książeczka o niej stanie się (dlatego właśnie) pierwszą samodzielnie "przeczytaną" :)
OdpowiedzUsuń:-) Bardzo mnie to cieszy, zwłaszcza, że mieliśmy (z Jędrusiem) udział w Waszym zapoznaniu się z gąsienicą;-)
UsuńZnam tą książkę. Na jednym ze szkoleń zdrowo się usmiałyśmy, gdy miałyśmy zaprezentować jej treść z wykorzystaniem różnych rekwizytów. :-)
OdpowiedzUsuń:-) My w pracy odkryłyśmy, że gąsienica zachowuje się jak klasyczna kobieta na diecie - cały tydzień skubie jak ptaszek, a w sobotę...kurtyna ;-)
Usuń