Powstaje.
W zapracownym tygodniu jako oderwanie od pracy.
Głęboką nocą słychać z Pracowni turkot maszyny ;-)
Albo igła zszywa filc ręcznie, w salonie ;-)
Dzisiejsza strona tematycznie odbiega od kalendarza, ale co tam;-)
Wycięłam paski z filcu,
Złożyłam na pół i zszyłam.
.....po czym postanowiłam nabić na nich napy/zatrzaski.
Nie do końca zrozumiałyśmy się z panią w pasmanterii...
Bo może to i trwałe, ale nie do odpięcia ;-)
Tak więc weszłam w posiadanie napownicy ręczno-młotkowej ;-)
I oto wczoraj J. nabił mi napy na wszystkie przygotowane paski.
W międzyczasie uszyłam kieszonkę ozdobioną choinką z nabitymi gwiazdkami
(też mam taką napownicę
- tę samą, którą nabijam metalowe dziurki na brzeg strony).
Strona nr 3 gotowa - montowanie łańcucha choinkowego ;-)
Do góry strony przyszyte są dwa paski (przeszyte w połowie).
Trzeba je zapiąć .......
i w lewe zapięte kółko wsunąć pasek wyjęty z kieszonki.
I następny,
i nastepny......
i nastepny......
aż do zapięcia z ostatnim kółkiem ;-)
Dziś wieczorem będziemy się bawić w montowanie łańcucha.
Nieważne, że dookoła jajka, pisanki i króliki ;-)
PS. Krzywulcowata, ale szyta z sercem ;-)
Uwielbiam takie "rozczochrane" pomysły. Musi to rodzinne, bo Tośka co i rusz odpala ...kolędy i przy nich własnie myłam przedwielkanocnie okna. Choinka super, łańcuch odjechany - radość MUROWANA!
OdpowiedzUsuń:-) no coś w tych genach musi być ;-) Ciekawe jak Tosi się spodoba jak wpadnie do Jędrusia w odzwiedziny ;-)
OdpowiedzUsuń